Tarsier_Filipiny.jpg

Podróżujemy nie po to,
by uciec przed życiem,
ale by życie nam nie uciekło

Boracay.jpg

Różnica między ludźmi, którzy realizują swoje marzenia,
a całą resztą świata nie polega na zasobności portfela.
Chodzi o to, że jedni całe życie czytają o dalekich lądach i śnią o przygodach, a inni pewnego dnia podnoszą wzrok znad książki, wstają z fotela
i ruszają na spotkanie swoich marzeń
(Wojciech Cejrowski)

Tikal_Gwatemala.jpg

Travel the World.
Stop dreaming, start doing...

Inle_Lake_Birma.jpg

Turyści nie wiedzą, gdzie byli;
podróżnicy nie wiedzą, dokąd zmierzają
(Paul Theroux)

Annapurna_Base_Camp_Himalaje_Nepal.jpg

Życie zaczyna się tam,
gdzie kończy się nasza strefa komfortu

Samarkanda.jpg

Lepiej zobaczyć coś raz, niż słyszeć o tym tysiąc razy
(przysłowie chińskie)

Tongariro_NP_Nowa_Zelandia.jpg

Świat jest jak książka.
Ci, którzy nie podróżują,
czytają jedynie pierwszą stronę
(św. Augustyn)

Perito_Moreno_Argentyna.jpg

Jedni żyją, żeby pracować, inni pracują, żeby żyć.
My żyjemy i pracujemy, żeby podróżować
(westintravel.pl)

Petra.jpg

Podróżowanie to jedyna rzecz,
którą kupujesz i sprawia,
że stajesz się bogatszy

Watykan.jpg

Życie daje każdemu tyle, ile sam ma odwagę sobie wziąć
(Jacek Pałkiewicz)

Pamilacan_Filipiny.jpg

Podróżować to żyć...
(Hans Christian Andersen)

Waiotapu.jpg

Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego,
czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc … podróżuj, śnij, odkrywaj
(Mark Twain)

Chambord.jpg

Podróże mają magiczną moc uzdrawiania duszy
i pomagają zdystansować się od problemów dnia codziennego.
Nie rozwiązują ich bezpośrednio, jednak pomagają je przewartościować…
(Martyna Wojciechowska)

Bagan_Birma.jpg

Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą
i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej
(Ryszard Kapuściński)

previous arrow
next arrow
Kraj: Ukraina

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Sobota, 26. kwietnia 1986 roku. Data, która w tragiczny sposób zapisała się na kartach historii XX-wiecznej Europy. Między pierwszą a drugą w nocy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej doszło do dwóch eksplozji, których skutki do dziś, mimo upływu 33 lat od tamtych wydarzeń, odczuwają dziesiątki, a może setki tysięcy ludzi. Wybuch reaktora spowodował skażenie części obecnych terytoriów Ukrainy i Białorusi, a substancje radioaktywne dotarły nad Skandynawię, Europę Środkową i Południową. I choć obecnie niektórzy ukraińscy badacze próbują nadać katastrofie czarnobylskiej nieco bardziej pozytywny wydźwięk, określając ją mianem „katalizatora walki Ukraińców o niepodległość", to wówczas o tego typu konsekwencjach - stojąc w obliczu katastrofy ekologicznej, społecznej i gospodarczej - nikt oczywiście nie myślał. Ale może trochę usystematyzujmy fakty...

Jak właściwie brzmi poprawna nazwa miejscowości? Czarnobyl, Czernobyl, czy może (również spotykany na Ukrainie) Czornobyl? Według komisji odpowiedzialnej za ustalanie polskich nazw geograficznych świata oraz za reprezentowanie Polski w kwestiach nazewnictwa geograficznego na arenie międzynarodowej (czyli tzw. Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej) jedyną właściwą obecnie nazwą jest Czarnobyl. W ramach poprawności politycznej (mimo, iż mnie osobiście bliższa jest nazwa Czernobyl) będę używał tej właśnie formy.

Czarnobylska Elektrownia Jądrowa

W 1966 roku władze ZSRR podjęły decyzję o budowie w okolicach Czarnobyla, nad rzeką Prypeć, elektrowni atomowej im. Włodzimierza Lenina. Budowę rozpoczęto 15. sierpnia 1972 roku. W jej skład wchodziły 4 reaktory typu RBMK-1000 (ros. Reaktor Bolszoj Moszcznosti Kanalnyj, czyli reaktor kanałowy dużej mocy), każdy o max. mocy 1 GW. Reaktor nr 1 oddano do użytku 26.09.1977 roku, a wyłączono 30.11.1996 roku, reaktor nr 2 uruchomiono 21.12.1978 roku, a zamknięto po pożarze turbiny prądotwórczej 15.03.1989 r. Reaktor nr 3 działał w okresie od 3.12.1981 do 15.12.2000 roku, a nr 4 od 13.12.1983 do 26.04.1986 roku (niektóre źródła podają nieco inne daty wyłączenia reaktorów nr 1 i 2). W chwili katastrofy (w kwietniu 1986 roku) te 4 reaktory wytwarzały około 10% energii elektrycznej produkowanej na terenie obecnej Ukrainy. A już wówczas trwała budowa kolejnych dwóch reaktorów (także o mocy 1 GW każdy), jednak po awarii reaktora nr 4 ich budowę wstrzymano. Docelowo elektrownia w Czarnobylu - przy 6 działających reaktorach - miała być największym tego typu obiektem na świecie.

Czarnobylska Elektrownia Jądrowa, bloki (od prawej): pierwszy, drugi, trzeci i czwarty (pod kopułą)

Katastrofa czarnobylska - geneza i przebieg

Zmiany wprowadzone w projekcie reaktora nr 4 podczas jego budowy wymagały przeprowadzenia eksperymentu mającego na celu zbadanie prawidłowości działania turbogeneratora. Jednak wówczas, w grudniu 1983 roku, ze względu na zbliżający się oficjalny termin oddania reaktora do eksploatacji, zabrakło czasu na testy eksperymentalne. To był pierwszy z błędów, które doprowadziły do katastrofy.

Na czym polegał problem z turbogeneratorem? Chodziło o to, że pewna niewielka część energii elektrycznej wytwarzanej przez każdy blok była zużywana na jego potrzeby własne, głównie na zasilanie systemów kontrolnych, zabezpieczających i chłodzących. W przypadku konieczności wyłączenia reaktora, niezbędną energię miały zapewnić awaryjne agregaty prądotwórcze. Podczas budowy elektrowni okazało się jednak, że uzyskują one moc wystarczającą dla potrzeb awaryjnego sterowania reaktorem dopiero po 60 sekundach od ich włączenia (niektóre źródła podają, że trwało to od 40 sekund do nawet 3 minut), a turbogenerator po wyłączeniu reaktora jest w stanie zapewniać wystarczającą moc zaledwie przez 15 sekund. Oznaczało to, że przez 45 sekund systemy kontrolne i bezpieczeństwa reaktora nie byłyby zasilane. W związku z tym postanowiono przerobić turbogeneratory tak, żeby dłużej utrzymywały napięcie na minimalnym poziomie.

Sam eksperyment miał polegać na zmniejszeniu mocy reaktora, a następnie na zablokowaniu dopływu pary do turbin generatorów i zmierzeniu czasu ich pracy po odcięciu zasilania. Dla przeprowadzenia tego eksperymentu niezbędne było symulowanie sytuacji awaryjnej.

W ramach przygotowań do testu technicy wyłączyli niektóre z systemów kontroli pracy reaktora, między innymi system automatycznego wyłączania reaktora w razie awarii, choć nie było to konieczne dla sprawnego przeprowadzenia testu. To był błąd drugi!

Trzecim były błędy konstrukcyjne. Reaktor był modułowy, co powodowało łatwość jego rozszczelnienia. W przypadku awarii następował samoczynny wzrost mocy reaktora, który w konsekwencji prowadził do wybuchu (chodzi o to, że reaktory czarnobylskie są niestabilne przy małej mocy. Wzrost ilości pary w rdzeniu powoduje zwiększanie wytwarzanej przez reaktor energii, co powoduje dalszy wzrost wytwarzania pary, a w konsekwencji dalszy niekontrolowany wzrost mocy reaktora; typowa reakcja łańcuchowa).

Inną wadą reaktorów RBMK-1000 była konstrukcja prętów kontrolnych, które miały oba końce wykonane z grafitu. Dzięki temu lepiej przechodziły przez kanały w jądrze reaktora, ale ich wadą było to, że wymagały stosunkowo powolnego ich opuszczania. Zbyt szybki ruch przyspieszał reakcję łańcuchową.

Istotny w tej układance był również fakt, że personel elektrowni nie miał informacji o tych wadach reaktora. I tu przechodzimy do kolejnego aspektu sprawy, czyli błędów proceduralnych.

W czwartek 24 kwietnia 1986 personel obsługujący czwarty blok energetyczny prowadził przygotowania do testu, który wymagał odłączenia reaktora nr 4 od sieci, a który miał zostać przeprowadzony następnego dnia. Piątkowa dzienna zmiana pracowników została uprzedzona o planowanym eksperymencie i zapoznana z odpowiednimi procedurami. Powołano również specjalną grupę specjalistów w dziedzinie elektryczności pod nadzorem Anatolija Diatłowa, która miała czuwać nad przebiegiem testów. Zgodnie z planem od rana moc reaktora była stopniowo obniżana aż do poziomu 50%.

Jednak ze względu na awarię jednej z elektrowni atomowych i związane z tym obawy o właściwe zaspokojenie tzw. szczytu wieczornego, dyspozytornia mocy w Kijowie wydała nakaz przesunięcia wyłączenia reaktora na godziny nocne. Zgoda na jego wyłączenie nadeszła dopiero po godzinie 23, co miało katastrofalne skutki. Dzienna zmiana, zaznajomiona z procedurami, zakończyła już pracę, popołudniowa szykowała się do wyjścia, a nocna, która rozpoczynała pracę o północy, pierwotnie miała jedynie czuwać nad systemem chłodzenia wyłączonego już reaktora, więc nie była odpowiednio przeszkolona w zakresie procedur związanych z przebiegiem eksperymentu.

Kolejnym błędem proceduralnym było zbyt duża redukcja mocy reaktora przez niedoświadczonego operatora Leonida Toptunowa, co spowodowało nadmierne wydzielanie się ksenonu-135. W takim przypadku należy wyłączyć reaktor i poczekać 24 godziny do jego ponownego uruchomienia. Jednak reaktor nie posiadał odpowiednich przyrządów kontrolnych. Obsługa sądziła, że spadek mocy spowodowany był usterką jednego z automatycznych regulatorów. Aby zwiększyć moc reaktora, zaczęli usuwać kolejne pręty kontrolne.

Reaktor zaczął zwiększać moc, ale wciąż nie osiągnął wartości wymaganej do kontynuacji eksperymentu. Pomimo tego, na polecenie Diatłowa, który zlekceważył zastrzeżenia operatorów, nie przerwano go. Po godzinie 1 w nocy (działo się to już w sobotę, 26. kwietnia) zwiększono obieg wody chłodzącej. Przepływ chłodziwa przekroczył górny limit o godzinie 1:16. Zwiększone chłodzenie obniżyło temperaturę rdzenia i, w konsekwencji, moc reaktora ponownie spadła. Zrekompensowano to jeszcze dalszym wysunięciem prętów kontrolnych.

W wyniku tych działań reaktor został doprowadzony do skrajnie niestabilnego stanu i pozbawiony zupełnie kontroli za pomocą służących do tego prętów. Jedynym czynnikiem hamującym pracę reaktora był wysoki poziom ksenonu w paliwie jądrowym. W takiej sytuacji automatyczny system bezpieczeństwa powinien całkowicie wygasić reaktor, jednakże operatorzy już wcześniej podjęli decyzję o wyłączeniu tego zabezpieczenia.

Ponieważ zwalniająca turbina napędzała pompy, przepływ wody chłodzącej zaczął maleć, a produkcja pary wzrosła. Jak już wcześniej wspomniałem wzrost ilości pary w rdzeniu powoduje zwiększanie wytwarzanej przez reaktor energii, co powoduje dalszy wzrost wytwarzania pary, a w konsekwencji dalszy niekontrolowany wzrost mocy reaktora. W tym przypadku wzrost mocy i temperatury reaktora nastąpił lawinowo.

O godzinie 123 rozpoczęto uruchamianie procedury AZ-5, która teoretycznie powinna wygasić reaktor poprzez całkowite wsunięcie prętów kontrolnych. Było to działanie mające zapobiec nagłemu skokowi mocy i przegrzaniu reaktora. Jednak mechanizm nie zadziałał. Jedną z przyczyn była wspomniana już wcześniej wadliwa konstrukcja prętów. Ich wykonane z grafitu końcówki podczas wsuwania wypychały chłodziwo, a same wbrew zamierzeniu przyspieszały reakcję łańcuchową. W efekcie tego procedura AZ-5, zamiast wygasić reaktor, spowodowała nagły wzrost mocy.

Przegrzanie rdzenia sprawiło, że kanały paliwowe popękały, blokując pręty kontrolne. Rozerwaniu uległy również rury z wodą chłodzącą. Paliwo zaczęło się topić i wpadać do zalegającej na dnie wody. O godzinie 124 wzrost ciśnienia znajdującej się w reaktorze pary wodnej doprowadził do pierwszej eksplozji pary wewnątrz reaktora. Kompletnie zniszczony rdzeń reaktora wszedł w kontakt z chłodziwem, co doprowadziło do drugiej, większej eksplozji, która wysadziła ważącą 1200 ton pokrywę ochronną reaktora i zniszczyła budynek reaktora nr 4.

Wniknięcie powietrza do wnętrza reaktora spowodowało zapłon kilku ton grafitowych bloków izolujących reaktor. Większość z 211 prętów kontrolujących pracę rdzenia reaktora stopiła się.

W wyniku eksplozji i rozerwania bloku reaktora oraz pożaru grafitu do atmosfery dostał się radioaktywny pył. Należy pamiętać, że największe szkody wyrządził nie tyle sam wybuch, co błędna decyzja o gaszeniu pożaru wodą. To w wyniku prowadzonej przez 10 dni akcji gaśniczej powstała potężna chmura radioaktywnej pary wodnej.

Po awarii

Niezwykle ciężko jednoznacznie ocenić akcję ratowniczą przeprowadzoną po awarii reaktora. Z jednej strony była ona pełna błędów i pomyłek tak charakterystycznych dla ówczesnego systemu politycznego. Z drugiej strony - pełna postaw heroicznego bohaterstwa i poświęceń pracujących tam ludzi.

Ocenia się, że poziom promieniowania w bloku nr 4 po awarii oscylował wokół 5,6 R/s (dawka śmiertelna to około 500 rentgenów w czasie 5 godzin). Oznacza to, że osoby tam przebywające przyjęły śmiertelną dawkę promieniowania w ciągu półtorej minuty. Niestety jeden dozymetr zdolny do pomiaru promieniowania na poziomie 1000 R/s uległ zniszczeniu, a drugi okazał się wadliwy. Pozostałe dozymetry działały w zakresie do 0,001 R/s, więc podawały odczyt „poza skalą”. W wyniku tego nikt nie był świadom jak wielką dawkę promieniowania przyjmuje. Również przybyli na miejsce strażacy, których zresztą nikt nie poinformował, że nie jest to zwykły pożar, tylko awaria reaktora. Część z nich tą niewiedzę przypłaciła życiem (w tym min. dowódca brygady, która jako pierwsza pojawiła się na miejscu, porucznik Władimir Prawik, który zmarł 11. maja w wyniku choroby popromiennej).

Cała akcja gaśnicza była bardzo skomplikowana. W pierwszej chwili pożar gaszono wodą. Potem, po zasięgnięciu opinii fizyków jądrowych, akcję kontynuowano, najpierw zrzucając walający się wszędzie grafit do wnętrza zniszczonego reaktora (musieli to robić ludzie; maszyny, ze względu na niezwykle wysoki poziom promieniowania, nie działały), a następnie zasypując reaktor kilkoma tonami piasku, boru, dolomitu, gliny i ołowiu zrzucanych ze śmigłowców (jak się później okazało ołów, parując, wyrządził ogromne szkody osobom gaszącym ruiny reaktora).

Niestety, to nie był koniec problemów! Pod podstawą reaktora, metrowej grubości warstwą betonu, znajdowały się zbiorniki na wodę. Po przedostaniu się stopionej masy do tych zbiorników (a takie niebezpieczeństwo było bardzo prawdopodobne) mógł nastąpić kolejny wybuch, o skutkach wielokrotnie przewyższających dotychczasowe. Konieczne było opróżnienie tych zbiorników, poprzez otwarcie głównych zaworów. Zadanie to mogły wykonać tylko osoby dobrze znające budowę elektrowni, narażając się na przyjęcie bardzo dużej dawki promieniowania. Mimo tego zgłosiło się trzech ochotników. Ich akcja zakończyła się powodzeniem.

Jednak wciąż istniało ryzyko stopienia fundamentów i silnego skażenia wód gruntowych, dlatego postanowiono "wybudować" pod reaktorem poduszkę betonową. W tym celu sprowadzono grupę ponad 400 górników z kopalni w Tule (gdzie są podobne warunki gruntowe jak w Czarnobylu). Wykonali oni postawione przed nimi zadanie w błyskawicznym tempie, choć ze względu na panującą pod ziemią bardzo wysoką temperaturę, pracowali bez odzieży i bez żadnego zabezpieczenia przed promieniowaniem. W konsekwencji w ciągu kilku kolejnych lat ponad 100 górników zmarło.

Po 10 dniach od awarii pierwotna betonowa podstawa reaktora przepaliła się i radioaktywne szczątki runęły do zabezpieczonego betonową poduszką pustego już zbiornika na wodę, gdzie pozostają do dziś. Ich wydobycie jest na chwilę obecną technicznie niemożliwe.

Po zakończeniu właściwej akcji gaśniczej i zabezpieczającej rozpoczęto stawianie sarkofagu, który miał zahamować dalszą emisję skażeń do środowiska. Budowę zakończono bardzo szybko, bo w listopadzie 1986 roku.

W grudniu tego samego roku przeprowadzono badania wewnątrz sarkofagu. Odkryto tam bardzo radioaktywną, ważąca kilkaset ton bryłę piasku, szkła i dużych ilości radioaktywnego paliwa, które wydostało się z reaktora. Z powodu pomarszczonej powierzchni nazwano ją "stopą słonia".

Raporty, opinie, konsekwencje

Katastrofa w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, podczas której w wyniku przegrzania reaktora doszło do wybuchu wodoru, pożaru oraz rozprzestrzenienia się substancji promieniotwórczych to największa katastrofa w historii energetyki jądrowej w XX wieku. Przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej została zakwalifikowana do siódmego, najwyższego stopnia w międzynarodowej skali INES. Skali służącej do określania kategorii zdarzeń jądrowych i umożliwiającej szybkie i jednoznaczne informowanie społeczeństwa o zagrożeniach spowodowanych zdarzeniami w obiektach jądrowych. Ułatwia również ich poprawną interpretację przez ekspertów, środki masowego przekazu i społeczeństwo.

W wyniku awarii skażeniu promieniotwórczemu uległ obszar od 125 do 150 tysięcy km² terenu na pograniczu obecnie niepodległych Białorusi, Ukrainy i Rosji, a wyemitowana z uszkodzonego reaktora chmura radioaktywna rozprzestrzeniła się po całej Europie. W efekcie skażenia ewakuowano i przesiedlono ponad 300 tysięcy osób (tylko do końca września 1986 roku wysiedlono 116 tys. ludzi). Władze twierdziły, że tymczasowo. Jednak wciąż nie wolno tam wracać. Przez moment rozważano nawet ewakuację Kijowa!

Po katastrofie wyznaczono tzw. Strefę Wykluczenia mierzącą około 2,5 tysiąca km² i wysiedlono z niej wszystkich mieszkańców. Zlikwidowano 20 pobliskich kołchozów i wyłączono z uprawy rolnej 100 tys. hektarów ziemi rolnej. Ewakuowano także całą ludność Prypeci, liczącej wówczas prawie 50 tys. mieszkańców.

Awaria po dziś dzień budzi ogromne kontrowersje. Ocena faktycznych konsekwencji jest niezwykle trudna, jeśli nie niemożliwa. Nie ustają spory dotyczące przede wszystkim liczby ofiar katastrofy oraz jej konsekwencji społecznych, gospodarczych i politycznych. Zarówno w skali mikro (np. ewakuacja Prypeci), jak i globalnej (przyczynek do upadku ZSRR). Nie czuję się kompetentny, aby te spory rozstrzygać. Choć mam wyrobione zdanie na ten temat, to zważywszy, że może ono po części wynikać z osobistych doświadczeń związanych z awarią, wolę skupić się na przytoczeniu faktów oraz opinii naukowców.

Od wielu lat ścierają się dwie skrajnie odmienne oceny skutków katastrofy czarnobylskiej. Od pomniejszających jej znaczenie i konsekwencje, aż do próbujących obarczyć wypadek ten odpowiedzialnością za wiele chorób i nieszczęść na znacznym obszarze kontynentu euro-azjatyckiego. Te pierwsze były w znacznej mierze efektem propagandy sowieckiej, te drugie - wynikiem wizji katastroficznych typowych dla okresu "zimnej wojny".

Kontrowersje budzi też szacowana liczba ofiar. Opublikowany w 2000 roku przez agencję UNSCEAR raport poświęcony skutkom katastrofy reaktora informuje, że spośród 134 hospitalizowanych pracowników likwidujących awarię, którzy zapadli na chorobę popromienną, zaledwie 31 osób zmarło.

Do pracy w strefie wykluczenia wysłano 600 tys. ludzi, którzy zostali narażeni na podwyższoną dawkę promieniowania. Nie zbierano jednak oficjalnych informacji o ich stanie zdrowia.

Po wybuchu odnotowano również na tych terenach olbrzymi wzrost zachorowań na raka, głownie wśród dzieci i młodzieży. Liczba ofiar śmiertelnych wedle różnych szacunków waha się od 4 do nawet 93 tysięcy (przypomnijmy: oficjalna liczba podawana przez sowietów od 1987 roku to 31 osób). Prawdziwej liczby ofiar Czarnobyla nigdy nie poznamy.

Raport organizacji Lekarze Przeciw Wojnie Nuklearnej ocenia liczbę wypadków raka tarczycy powstałych z powodu katastrofy na 10 tys. i sądzi, że istnieje możliwość kolejnych 50 tys. przypadków. Kolejna sprawa to deformacje płodów i wzrost śmiertelności niemowląt.

Współcześnie status osoby poszkodowanej w wyniku katastrofy w Czarnobylu posiada 1 milion dzieci i 2 miliony dorosłych.

Jedno nie podlega dyskusji. Temat ofiar katastrofy jest bardzo złożony i bolesny. A musimy jeszcze pamiętać o innych konsekwencjach ekonomicznych, gospodarczych, społecznych i politycznych, takich jak: miliardy rubli wydane na działania związane z zabezpieczeniem i zamknięciem elektrowni oraz usuwaniem skutków awarii (najpierw przez ZSRR, a później przez niepodległe już Ukrainę, Rosję i Białoruś), płatności socjalne dla 7 mln mieszkańców 3 krajów wokół Czarnobyla, wyłączenie z produkcji rolnej ogromnej powierzchni gruntów rolnych i lasów, podważenie wiarygodności reżimu komunistycznego i, co za tym idzie, przyczynienie się do ostatecznego rozpadu Związku Radzieckiego (stąd określanie czasami katastrofy czarnobylskiej mianem „katalizatora walki Ukraińców o niepodległość"), choroby społeczne przymusowych przesiedleńców (bezrobocie, depresje, pijaństwo, strach przed chorobami nowotworowymi, próby samobójcze, usuwanie ciąż w obawie przed uszkodzeniami płodu).

Michaił Gorbaczow, przywódca Związku Radzieckiego do 1991 roku (czyli roku rozpadu ZSRR), stwierdził w 2006 roku, że awaria elektrowni czarnobylskiej była początkiem końca Kraju Rad.

Katastrofa a sprawa polska

Początkowo informacje o katastrofie były ukrywane przez władze w Moskwie. W dwa dni po awarii stacja monitoringu radiacyjnego w Mikołajkach zarejestrowała aktywność izotopów promieniotwórczych w powietrzu ponad pół miliona razy większą niż zazwyczaj. Informację przekazano do Warszawy. Początkowo sądzono, że jest to efekt eksplozji atomowej. Jednak analiza promieniowania jednoznacznie wskazywała, że jego źródłem może być tylko uszkodzony reaktor atomowy. Dopiero pod wieczór, dzięki informacjom rozgłośni BBC, wyjaśniło się, że chodzi o Czarnobyl.

W nocy z 28 na 29 kwietnia Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie przedstawiło władzom propozycję podania mieszkańcom naszego kraju (szczególnie najmłodszym) dużej dawki jodu w celu zablokowania wchłaniania radioaktywnego izotopu jodu, kumulującego się w tarczycy i mogącego doprowadzić do rozwoju nowotworu tego narządu. Wobec niedostępności tabletek jodowych, podjęto decyzję o wykorzystaniu w tym celu płynu Lugola. Władze PRL przychyliły się do wniosku. W ciągu kilkudziesięciu godzin stabilny jod podano ponad 18 mln osób, w znacznej większości dzieciom do 17. roku życia. Postanowiono również wstrzymać wypas bydła na łąkach, zalecano spożywanie mleka w proszku oraz powstrzymanie się od spożywania świeżych owoców i warzyw.

Był to jeden z nielicznych przypadków, kiedy władze polskie, mimo początkowych oficjalnych zaprzeczeń strony radzieckiej, podjęły działania wbrew ich zaleceniom, ale w interesie własnych obywateli. Było to jednak zjawisko krótkotrwałe. Bardzo szybko powrócono do polityki dezinformacyjnej, sugerującej niewielką skalę skażenia, min. zachęcając do udziału w pochodach pierwszomajowych czy też nie odwołując udziału reprezentacji Polski w kolarskim Wyścigu Pokoju, którego trasa przebiegała min. przez Kijów.

Po 20 latach od katastrofy, jeden z inicjatorów akcji podania w 1986 roku płynu Lugola, prof. Zbigniew Jaworowski wyraził pogląd, iż skutki genetyczne katastrofy w Czarnobylu wśród mieszkańców Ukrainy i Białorusi były w rzeczywistości znacznie mniejsze, niż się powszechnie sądzi. Twierdził także, że akcja sprzed 20 lat, była zbędna, ponieważ skażenie atmosfery nad Polską radioaktywnym jodem było znacznie poniżej progu zagrożenia. Z drugiej strony potwierdzał, że wobec całkowitego braku rzetelnych informacji ze strony oficjalnych służb ZSRR, była całkowicie uzasadniona, tym bardziej, że nawet wobec braku skażenia terapia zapobiegawcza tym specyfikiem nie wywołuje negatywnych skutków ubocznych.

Stan obecny

15 grudnia 2000 roku nastąpiło wyłączenie ostatniego reaktora (nr 3) Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej. Tym samym elektrownia ostatecznie przestała funkcjonować. Pomimo tego reaktory z paliwem jądrowym pozostawały wciąż aktywne. Pojawił się również problem przechowywania wypalonego paliwa jądrowego i zabezpieczenia poszczególnych obiektów.

W związku z bardzo złym stanem oraz zapadnięciem się fragmentu dachu nad reaktorem nr 4, w 2013 roku podjęto decyzję o budowie nowej osłony, tzw. arki. Projekt ten został sfinansowany z pieniędzy min. Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych (również Polska wyłożyła na ten cel 1,5 mln euro). Arka została wzniesiona 400 metrów od uszkodzonego reaktora, a w listopadzie 2016 nasunięto ją nad miejsce katastrofy. Ma ona wymiary około 150 m na 250 m, wysokość ponad 100 m i masę 29 tysięcy ton. Kosztowała prawie 2 miliardy dolarów. Jej przewidywana trwałość wynosi co najmniej 100 lat.

Strefa wokół Czarnobyla do dziś jest zamknięta. Wstęp do niej wymaga uzyskania specjalnego zezwolenia lub wykupienia wycieczki organizowanej przez licencjonowane biuro podróży. W ostatnich miesiącach pojawiły się jednak informacje, że rząd Ukrainy, dostrzegając ogromny potencjał tego miejsca, chce zmienić zasady funkcjonowania strefy, która z "wykluczonej" ma się stać "turystyczną". Chodzi oczywiście o pieniądze. I to nie byle jakie! Dzięki 5-odcinkowemu serialowi „Czarnobyl” produkcji HBO, Strefa Zero przeżywa prawdziwe oblężenie, a liczba chętnych do jej odwiedzenia wzrosła ponoć o 40 procent w skali roku. Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zelenski chce, aby to miejsce stało się symbolem nowej Ukrainy. Bez korupcji, bez zbędnych, martwych już dziś przepisów i zakazów.

Co ciekawe: również władze Białorusi zapowiedziały, że zamierzają udostępnić turystom swoją „zakazaną strefę”.

Wbrew katastroficznym wizjom zona jest dziś oazą dzikiej przyrody. Dzięki zamknięciu strefy wokół elektrowni tutejsza fauna i flora ma sprzyjające warunki do życia i rozwoju. Ponoć można tu spotkać przedstawicieli niektórych zagrożonych gatunków: orły, wilki, rysie, bobry. Nie wiem czy to prawda, nie widziałem żadnego z nich na własne oczy.

Najważniejsze postaci katastrofy czarnobylskiej

Boris Szczerbina, członek KC KPZR, wiceprzewodniczący Rady Ministrów, wybrany z ramienia partii na głównodowodzącego najpierw akcją gaśniczą, a potem oczyszczaniem miejsca katastrofy i ewakuacją ludności. Długotrwałe przebywanie w strefie silnie napromieniowanej nie pozostało bez wpływu na stan jego zdrowia. Do śmierci pełnił ważne funkcje w Komitecie Centralnym. Nie dożył rozpadu ZSRR. Zmarł 22.08.1990 roku, niespełna 4,5 roku po rozpoczęciu akcji, którą na polecenie najwyższych władz, nadzorował.

Walerij Legasow - w latach 1984-86 pierwszy zastępca dyrektora Instytutu Energii Atomowej im. I. Kurczatowa. 26 kwietnia 1986 roku, jako ekspert naukowy, został mianowany członkiem komisji rządowej ds. eliminacji skutków wypadku w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Jako jeden z pierwszych zdał sobie sprawę z rozmiaru awarii. W sierpniu 1986 roku, podczas konferencji Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu, Legasow przedstawił raport poświęcony katastrofie czarnobylskiej. Obarczył w nim winą za awarię władze ZSRR (choć nie wyartykułował tego wprost; wg innych źródeł zrobił to dopiero zeznając w procesie czarnobylskim).

27.04.1988 roku, w drugą rocznicę wybuchu w Czarnobylu, popełnił samobójstwo (to była jego druga próba samobójcza). Miał 51 lat. Dopiero po jego śmierci przyznano, że reaktory typu RBMK-1000 zostały wadliwie zaprojektowane. W 1996 roku został pośmiertnie odznaczony tytułem Bohatera Federacji Rosyjskiej „za odwagę, odporność i heroizm pokazany w następstwie likwidacji skutków wypadku w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej”.

W tzw. Procesie Czarnobylskim główną odpowiedzialnością za doprowadzenie do katastrofy obarczono dyrektora Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej - Wiktora Briuchanowa, zastępcę naczelnego inżyniera ds. eksploatacji bloków energetycznych nr 3 i 4, nadzorującego osobiście przeprowadzenie testu - Anatolija Diatłowa oraz naczelnego inżyniera elektrowni - Nikołaja Fomina, których skazano na 10 lat kolonii karnej. Oprócz nich na ławie oskarżonych zasiedli: inspektor bezpieczeństwa jądrowego elektrowni - Jurij Lauszkin (2 lata więzienia), kierownik warsztatu, który osobiście podpisał zgodę na test - Aleksander Kowalenko (3 lata) i naczelnik zmiany, podczas której doszło do awarii - Borys Rogożkin (skazany na 5 lat).

Żaden z 3 głównych winowajców nie odbył kary w całości, a Fomin, po przedterminowym wyjściu na wolność, wrócił do pracy w elektrowni jądrowej w Kalininie, pomimo zdiagnozowanych u niego wcześniej zaburzeń psychiatrycznych. Diatłow zmarł 13.12.1995 roku (w wieku 64 lat) na zawał serca, w wyniku choroby popromiennej.

Dopiero w 1992 roku, sześć lat po awarii, świat poznał prawdziwe przyczyny jednej z największych katastrof w historii ludzkości. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (IAEA) przyznała wprawdzie, że działania osób nadzorujących bezpośrednio eksperyment nie były właściwe, ale główną przyczyną katastrofy jądrowej w Czarnobylu były błędy konstrukcyjne reaktora RBMK.

Zwiedzanie

Program wycieczki do strefy wykluczonej organizowanej przez kijowskie biuro podróży SoloEast Travel (www.tourkiev.com) obejmuje zwiedzanie miejscowości Czarnobyl, wizytę w dawnym przedszkolu w wiosce Kopaczi, następnie spacer wokół systemu radarowego Duga, postój w pobliżu reaktora nr 4 Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej i pomnika ratowników oraz na skraju tzw. Czerwonego Lasu. Jednak główną atrakcją jest dłuższe zwiedzanie Prypeci. Dość długi przejazd z Kijowa do Czarnobyla "umila" uczestnikom wycieczki film o katastrofie w elektrowni.

sklep z pamiątkami przy punkcie kontrolnym, przy wjeździe do strefy wykluczonej

Chcąc wziąć udział w wycieczce, należy bezwzględnie przestrzegać zasad ustalonych przez organizatorów. Obowiązują długie rękawy, długie spodnie, pełne buty (żadne sandały nie wchodzą w rachubę) oraz dokument tożsamości. Warto mieć przy sobie latarkę lub czołówkę. Bardzo rygorystycznie przestrzegany jest zakaz zabierania ze Strefy Zero jakichkolwiek rzeczy "na pamiątkę". Poruszamy się tylko po wyznaczonej drodze (trawa jest dużo bardziej radioaktywna niż asfalt). Należy też pamiętać, że zwiedzamy budynki od przeszło 30 lat niszczone przez przyrodę (deszcz, śnieg, mróz, upał, korzenie drzew) i ludzi (szabrowników, turystów i złomiarzy).

Jedno- czy dwudniowy pobyt w zonie nie stanowi żadnego zagrożenia dla zdrowia dorosłego człowieka (osoby poniżej 18 lat nie są wpuszczane do strefy wykluczenia). Przyjęta dawka promieniowania jest porównywalna z dawką, jaką otrzymuje się podczas kilkugodzinnego lotu samolotem. Profesjonalne przygotowanie trasy wycieczki gwarantuje jej uczestnikom pełne bezpieczeństwo radiologiczne. Zresztą każda grupa zostaje wyposażona w dozymetry służące do pomiaru poziomu napromieniowania, który jest sprawdzany przez właściwe służby przy opuszczaniu strefy zamkniętej.

Na marginesie: czy wiecie, że najbardziej radioaktywną żywnością na świecie są orzechy brazylijskie, które zawierają 1000 razy więcej radu niż inne produkty organiczne?!

Podczas wizyty w strefie wykluczonej pamiętajmy również, że jest to miejsce wielkiej ludzkiej tragedii. Jej ofiarom należy okazać szacunek. Dlatego warto pamiętać o odpowiednim i godnym zachowaniu. Tym bardziej, że często wśród uczestników wycieczki znajdują się osoby emocjonalnie związane z tą tragiczną historią: dawni mieszkańcy tych terenów, bliscy ofiar itp.

Czarnobyl

Historia Czarnobyla jest zaskakująco długa. Wykopaliska archeologiczne świadczą o istnieniu tego - leżącego przy ujściu rzeki Ujszy do Prypeci - osiedla już na przełomie XI i XII wieku. Pierwsze wzmianki (w Kodeksie Hipackim) pochodzą z roku 1193.

Od połowy XIV wieku przynależał do Wielkiego Księstwa Litewskiego, zaś w połowie wieku XVI tereny te znalazły się pod panowaniem polskim. W tym czasie Czarnobyl stał się, ze względu na swoją lokalizację, ważnym ośrodkiem handlowym. Jego dalszy rozwój zahamowało w XVII wieku podporządkowanie tych ziem Rosji. Sytuacja poprawiła się dopiero po ponad 100 latach, pod rządami Jana Chodkiewicza. W 1905 roku doszło tu do pogromu ludności żydowskiej, która stanowiła ponad połowę mieszkańców miasta. Początek XX wieku to trudny okres w dziejach miasta, które przechodzi z rąk do rąk (Niemcy, Ukraińcy, bolszewicy, Polacy).

Prawa miejskie Czarnobyl uzyskał w 1941 roku, czyli w czasach, gdy miasto leżało na obszarze Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. W okresie okupacji hitlerowskiej Niemcy wymordowali większość żydowskiej społeczności. Lata 60-te ubiegłego wieku to decyzja o budowie elektrowni atomowej im. Włodzimierza Lenina. Kolejna tragiczna data w historii miasta to wspomniany już wcześniej rok 1986.

jedna z opuszczonych ulic w Czarnobylu

Obecnie zamieszkuje je około 3-4 tysięcy ludzi (choć przed katastrofą żyło ich tu około 15 tysięcy). Dokładną liczbę trudno określić, gdyż np. liczna grupa naukowców mieszka tu w systemie zmianowym. W mieście jest hotel, restauracja, kilka sklepów. Jest również ostatni na terytorium Ukrainy (wyłączając strefę okupowaną przez Federację Rosyjską) pomnik Lenina. Pozostawiono go, aby nieco przybliżyć współcześnie żyjącym młodym ludziom klimat dawnej, słusznie minionej epoki.

pomnik Lenina w Czarnobylu

innym symbolem "czasów słusznie minionych" są wciąż obecne na ulicach Wołgi

Jedną z nielicznych historycznych budowli Czarnobyla niezniszczonych w okresie sowieckim jest cerkiew prawosławna św. Eliasza. Wybudowana w drugiej połowie XVIII wieku, była dwukrotnie odbudowywana po pożarach w wieku XIX (za drugim razem w postaci murowanej). Do roku 1918 była jedną z trzech świątyń prawosławnych istniejących w Czarnobylu (obecnie jedyna). W latach 30. XX wieku, po zamknięciu świątyni przez władze radzieckie, wykorzystywano ją jako magazyn ziarna. Przywrócona do celów sakralnych w roku 1942, była czynna aż do ewakuacji całej ludności cywilnej w 1986. Na początku XXI wieku przywrócono regularne nabożeństwa i działalność parafii.

cerkiew św. Eliasza w Czarnoblu

Kopaczi

Kopaczi to nieistniejąca już wieś w pobliżu Czarnobyla i Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Po katastrofie w 1986 roku wieś została skażona przez opad promieniotwórczy i ewakuowana, a wszystkie drewniane domy, na polecenie ówczesnych władz, zostały rozebrane i zakopane w ziemi. W latach rozkwitu, czyli na początku lat 80-tych, we wsi mieszkało ponad 1000 osób. Po awarii elektrowni, Kopaczi znalazło się w tzw. "czarnej strefie" skażenia i zostało objęte akcją przymusowej ewakuacji 3 maja 1986 roku. Dziś we wsi pozostały tylko kopce skrywające zakopane domostwa, zabudowania kołchozu "Ukraina" i ruiny kilku budynków murowanych, z których największe wrażenie robi dawne przedszkole wiejskie.

Przy drodze znajduje się też pomnik żołnierzy radzieckich poległych w czasie II wojny światowej.

na pomniku widnieje napis: "wieczna sława bohaterom poległym w bitwach za wolność i niepodległość naszej ojczyzny"

System radarowy Duga i Czarnobyl 2

W 1969 roku władze ZSRR podjęły decyzję o budowie w okolicach Czarnobyla radzieckiego strategicznego radaru pozahoryzontalnego systemu Duga. Realizację planu rozpoczęto na początku lat 70-tych. W tym samym mniej więcej czasie (w latach 1973-75) tuż obok rozpoczęto budowę miasteczka garnizonowego dla jednostki wojskowej stanowiącej obsługę radaru. Miało ono stanowić zaplecze socjalne dla personelu oraz ich rodzin. Znajdowały się w nim bloki mieszkalne, przedszkole, szkoła, hotel, centrum handlowo-usługowe, jednostka straży pożarnej, a nawet lodowisko do hokeja. Czarnobyl 2, bo taką nazwę mu nadano, leży w połowie drogi między Czarnobylem a Prypecią i w krótkich latach swojej świetności liczył około 1000 mieszkańców. Główną ulicę miasteczka nazwano na cześć ojca radzieckiej kosmonautyki, konstruktora rakiet, statków kosmicznych i pocisków balistycznych - ulicą Korolowa (wg innych źródeł: Koroliowa, Koroliewa).

przystanek autobusowy przy drodze do Czarnobyla 2 (z wizerunkiem Miszy - maskotki Igrzysk Olimpijskich Moskwa'80)

Od początku istnienia obiekt był chroniony klauzulą tajności (był to tzw. Top Secret Object). W promieniu kilku kilometrów była strefa zamknięta. Wjazdu do niej strzegł posterunek kontrolny. Na mapach sztabowych obiekt był oznaczony jako obóz pionierski, a sam system radarowy, nazywany potocznie "okiem Moskwy", oficjalnie nazywany był węzłem komunikacji radiowej.

system radarowy Duga - widok z drogi dojazdowej

posterunek kontrolny

wnętrze jednego z dawnych punktów kontrolnych

System radarowy Duga, pracujący w zakresie fal krótkich, rozpoczął pracę w lipcu 1976 roku. Służył do wykrywania nadlatujących nad terytorium ZSRR pocisków balistycznych z głowicami nuklearnymi, jako jeden z elementów systemu wczesnego ostrzegania.

Tak naprawdę Oko Moskwy to dwa zespoły anten odbiorczych, każdy nastrojony na inne pasmo. Mniejszy zespół składał się z 12 masztów o wysokości około 90 m (zakres od 14 do 30 MHz), zaś większy – z 17 masztów wysokości około 150 m (zakres 4 - 14 MHz). Każdy z masztów podtrzymywał 21 anten szerokopasmowych. W tylnej części konstrukcji znajdowała się siatka pełniąca rolę reflektora fal. Zastosowanie dwóch anten podyktowane było koniecznością rozszerzenia zakresu częstotliwości, tak, aby uniknąć utrudnień związanych z zakłóceniami jonosfery przez zorze polarne.

system radarowy Duga

Przed południem, 26 kwietnia 1986 (w kilka godzin po katastrofie w elektrowni czarnobylskiej) podjęto decyzję o czasowym wyłączeniu z eksploatacji radaru Duga. Próbowano w ten sposób ochronić jego elektronikę przed uszkodzeniem, które mogło być wywołane podwyższonym promieniowaniem po awarii reaktora nr 4.

Pod koniec kwietnia w miasteczku przebywali członkowie nadzwyczajnej komisji rządowej powołanej do zbadania skutków awarii pod przewodnictwem Borysa Szczerbiny. 27 kwietnia, tego samego dnia co pobliską Prypeć, ewakuowano również Czarnobyl 2. Na początku czerwca 1986 roku zarówno miasteczko jak i obiekt radarowy były poddane akcji dekontaminacyjnej. W późniejszym okresie zabieg ten powtarzano.

Jednak ze względu na wysokie promieniowanie na tym terenie, system radarowy Duga nie był w stanie poprawnie funkcjonować, dlatego w sierpniu 1988 roku ówczesne władze radzieckie podjęły decyzję o ostatecznym wyłączeniu obiektu.

Czarnobylska Elektrownia Jądrowa

Czarnobylska Elektrownia Jądrowa (reaktory: 1, 2, 3 i 4)

przykryty sarkofagiem reaktor nr 4

budowę reaktora nr 5 wstrzymano po awarii w 1986 roku

niedokończony blok reaktora nr 6

pomnik poświęcony "bohaterom, którzy uratowali świat od zagłady nuklearnej"

pomnik bohaterów Czarnobyla oraz sarkofag nad blokiem reaktora nr 4

Czerwony Las

Czerwony Las znajduje się w okolicach Prypeci, w czarnobylskiej strefie zamkniętej, która otrzymała najwyższe dawki promieniowania w wyniku przejścia chmury radioaktywnej po katastrofie w Czarnobylu. Nazwa pochodzi od rudawo-czerwonego koloru drzew, które obumarły z powodu wchłonięcia bardzo wysokiej dawki promieniowania. Oficjalnie, w wyniku przeprowadzonej przez tzw. likwidatorów akcji oczyszczania skażonej strefy, Czerwony Las został zrównany z ziemią, a napromieniowane drzewa zakopano na tzw. cmentarzysku odpadów promieniotwórczych. Jednak w rzeczywistości prace zostały wstrzymane, gdy z gleby przerzucanej przez buldożery zaczęły wydostawać się ogromne dawki promieniowania. Okolice Czerwonego Lasu stanowią obecnie jeden z najbardziej skażonych obszarów na świecie.

Prypeć

Miasto zostało założone na początku lutego 1970 roku jako osiedle dla pracowników powstającej właśnie Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej.

Dwudziestego siódmego kwietnia 1986 roku, w dzień po awarii reaktora nr 4, zapadła decyzja o ewakuacji miasta. Pięćdziesiąt jeden tysięcy trzystu mieszkańców do wieczora musiało opuścić swoje domy. Przed południem do miasta przyjechało 1225 autobusów (głównie komunikacji miejskiej z Kijowa), ponad 250 ciężarówek i 2 pociągi. O godzinie 1630 ewakuacja została zakończona (jeszcze tego samego dnia oddziały milicji ponownie przeszukały miasto, odnajdując 20 osób, które próbowały uniknąć wysiedlenia). Mieszkańców poinformowano, że opuszczają swoje domy tylko na 3 dni (faktycznie taki był pierwotny zamysł władz).

Prypeć w krótkich latach świetności (źródło: pl.wikipedia.org)

tak wygląda obecnie jedna z głównych ulic Prypeci - aleja Lenina

Prypeć - opuszczony budynek mieszkalny

symbolika Kraju Rad jest w Prypeci wszechobecna

"uczyć się, uczyć się, uczyć się" - Włodzimierz I. Lenin

Dla części przesiedleńców w latach 1986–1988 zbudowano nowe miasto Sławutycz.

Obecnie miasto Prypeć jest czymś w rodzaju skansenu. Choć od czasu ewakuacji miasto było regularnie plądrowane przez różnego rodzaju złomiarzy, szabrowników czy "kolekcjonerów", w opuszczonych budynkach wciąż jeszcze można znaleźć rzeczy pozostawione przez jego byłych mieszkańców. Wymarłe miasto przytłacza, a momentami przeraża. Wyludnione bloki, puste oczodoły okien domu kultury "Energetyk", pozostałości hotelu "Polesie" ("Polissja"), w którym najprawdopodobniej nikt już nigdy nie wynajmie żadnego pokoju, jedyne w swoim rodzaju wesołe miasteczko, które nigdy nie doczekało się otwarcia (miało nastąpić 1. maja 1986 roku, 5 dni po katastrofie), basen "Lazurnyj" z upiornymi przebieralniami i pustą niecką, centralny stadion sportowy (też miał być oficjalnie otwarty 1. maja), na którym gracze miejscowych "Budowlanych" ("Stroitiela") nie strzelą już żadnego gola, czy most przy wjeździe do Prypeci zwany dziś Mostem Śmierci...

dom kultury "Energetyk" w latach swojej świetności (arch. SoloEast Travel) ...

... i obecnie

hotel "Polesie" dawniej...

... i dziś

wesołe miasteczko w Prypeci, przybytek dziecięcej radości, który nie doczekał się swojego oficjalnego otwarcia

archiwalne zdjęcie stadionu w Prypeci (arch. SoloEast Travel) i...

...poniżej stan obecny

basen "Lazurnyj"

przebieralnia

sala sportowa przy basenie

Dziś powszechna jest opinia, że niepotrzebnie wysiedlono na stałe ludność Prypeci i okolicznych wsi. Przeprowadzona w dzień po awarii reaktora pierwsza ewakuacja miała uzasadnienie, gdyż wówczas istniało jeszcze zagrożenie przebicia się stopionego rdzenia reaktora do znajdujących się pod nim zbiorników na wodę, co doprowadziłoby do kolejnego wybuchu, który mógł skazić miasto. Jednak po opróżnieniu zbiorników oraz po zakończeniu budowy poduszki betonowej pod reaktorem zabezpieczającej przed silnym skażeniem wód gruntowych, takie zagrożenie przestało istnieć.

graffiti w Prypeci

Ówczesne władze sowieckie nakazały ewakuować ludność z terenów skażonych cezem-137 na poziomie, który generuje dawkę promieniowania znacznie mniejszą niż dawka pochodząca od naturalnych źródeł promieniowania. Obecnie maksymalna moc dawki rejestrowana w Prypeci jest mniejsza niż wartość tła naturalnego występującego w wielu miejscach na świecie, min. w Iranie, Finlandii, Francji czy Hiszpanii.


Pamięci moich bliskich, którzy zmarli w latach 1986-1988.

Przyczyną ich śmierci były nowotwory...

Prawdziwej liczby ofiar Czarnobyla nigdy nie poznamy!

Komentarze obsługiwane przez CComment